Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jak to się zaczęło. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jak to się zaczęło. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 lipca 2015

Jak to się zaczęło...

Wielokrotnie zadawane przez Was pytania jak to się zaczęło, skąd te zdolności, czy ktoś w rodzinie wcześniej zajmował się kartami lub inną techniką dywinacyjną sa powodem popełnienia tego postu ;)
Od dziecka miewałam dziwne przeczucia, a także prorocze sny. Owe przeczucia mam do dzisiaj, a sny z racji wmawiania mi iż to tylko sen wyciszyłam, można by rzec  zakopałam możliwość odczytu snów...
U mnie w rodzinie nie było osoby która zajmowałby się kartami, wahadłem, jasnowidzeniem, nic mi na ten temat nie wiadomo...
Jako nastolatka skorzystałam wraz koleżanką z usług wróżki która po zapisaniu mojej daty urodzenia powiedziała że powinnam robić to co ona, pójść drogą wróżki, gdyż mam predyspozycje i wcale się nie zdziwi gdybym jej powiedziała że mam dziwne przeczucia.
Z tym ostatnim trafiła w samo sedno, gdy "otrzepie mnie" to informacja dla mnie, iż coś się zadzieje - niestety negatywnego. 
Słuchałam dalej co ma do przekazania, lecz jako nastolatka nie wzięłam tego na poważnie, potem była rozmowa z koleżanką i brak wiary w to, iż  miałabym się zajmować wróżeniem...
Potem moja droga zawodowa była kręta, lecz zawsze związana z kontaktem bezpośrednim z ludźmi.
Po kilku latach zaczęłam powracać do tematu kart, moje pierwsze próby porozumienia się i odczytu prognozy z klasycznych okazały się klapą, zwątpiłam w moje umiejętności a także miałam ochotę nawrzucać owej wróżce że w głowie mi namieszała.
Temat zarzuciłam ponownie na kilka miesięcy, do czasu gdy zobaczyłam pewną gazetę a w niej karty Tarota i ich opis. Postanowiłam zakupić owe pismo i zaczęłam wczytywać sie w opisy kart, oglądać obrazy, gdy miałam (mniej więcej) przybliżoną charakterystykę Arkan Wielkich otrzymałam w prezencie Księgę w której był opis całej talii (78 kart), zaskoczona i zarazem podekscytowana zabrałam się do czytania. W tej księdze były malutkie karty które można było wyciąć i uczyć się stawiania rozkładów.





To była już ta droga z której myślałam że nie zrezygnuje. Nauka pochłonęła mnie w całości, nabierałam pewności co do stawiania prostych rozkładów i znalazły się osoby chętne do weryfikacji moich prognoz dotyczących ich życia.
Zaczęło się dosłownie rzucanie faktami, słowami bez pomyślunku na zasadzie" ten związek - to kapica po co w to wchodzisz "kilka osób jak się później dowiedziałam nie "dźwignęło" tego i popadło w kłopoty, stany lękowe..
Zarzuciłam temat ponownie, nie potrafiłam wziąć na siebie tej odpowiedzialności. Dwadzieścia lat temu nie było tak swobodnego dostępu do kart, do książek, do wiedzy, po kilkunastu miesiącach spotkałam na swojej drodze mądrą osobę, która podpowiedziała mi, że  pokora dużo daje, strzelanie informacjami nie jest dobrym rozwiązaniem ani sposobem na przekazywanie wieści, zwłaszcza tych negatywnych.
Zaczęłam pracować nad sobą, aby przekaz informacji był ubrany w odpowiednie słowa, a także zaczęłam pracę nad tym iż nie powinno się oceniać drugiego człowieka. Z tym ostatnim zajęło mi więcej czasu niż przypuszczałam, ale warto było.
Do dzisiaj nad tym pracuję, a pokora którą w sobie wypracowałam pozwoliła mi na powrót do kart, tym razem rozważniej dobierałam słowa i podążałam w kierunku prognozy, co można zrobić aby było lepiej, nie rzucać faktami będzie tak i koniec.
Gdy powracały osoby (bliskie mi) z weryfikacja, to na nich również uczyłam się jak interpretować karty, co dana karta chciała mi powiedzieć.
Dopiero później zaczęłam pracę z kartami dnia - teraz wiem że to był błąd,potem poszukiwanie mojej tali tej jedynej, droga która też nie była łatwa - na ten moment to talia Tarota Snów .

Pomimo tego iż  jakiś czas karty były przy mnie ukończyłam dodatkowo  kurs na poziomie eksperckim, aby zgłębić wiedzę kart Tarota.  Doświadczenie  tej osoby w pracy z kartami jak się okazało było doskonały posunięciem.
Nauka i podpowiedzi tam uzyskane pogłębiły moją wiedzę.
Odkrywam tajniki kart Tarota, jego symbolikę  niemal każdego dnia, co  rusz czymś mnie zaskakuje. Uważam iż to doskonałe narzędzie służące do pomocy nam ale i innym, gdy wykorzystujemy je w słusznej sprawie pokazują nam naprawdę wiele.
W pracy  z kartami czuje się spełniona, robię to co kocham, a reakcje i transformacja osób które same w siebie nie wierzyły to taki motor napędowy do jeszcze większej pracy nad sobą, a także radość z wykonywanej czynności.
Zatem Kochani szukajcie swojej drogi, zajęcia które da wam satysfakcje, gdzie będziecie czuli się spełnieni ;)